Być Różokrzyżowcem

Christian Bernard powiedział kiedyś: "Po pierwsze, musimy być w harmonii z samym sobą, musimy dojść do tego, aby zaakceptować siebie. Najlepszym sposobem, aby to osiągnąć, to nigdy nie porównywać się z innymi, ponieważ w momencie, w którym to robimy, wtedy oceniamy siebie jako gorszych lub uważamy siebie za wyższych, w wyniku czego rodzi się albo kompleks niższości, albo zawyżone ego. W obydwu przypadkach rezultatem jest stan dysharmonii. Aby tego uniknąć, najlepiej zacząć od zasady, że każdy z nas jest wyjątkową istotą i że ta wyjątkowość nadaje nam wartość w oczach Boga, jak również w oczach ludzkości, dlatego powinniśmy trzymać się własnego standardu, porównywać się tylko z samym sobą - to jest klucz do naszej ewolucji duchowej."

Pozwólcie, że opowiem wam o pewnym zdarzeniu, sprzed wielu lat. Często je wspominam, bo dało mi wiele do myślenia.

Było to pewnego dnia, podczas regularnego zgromadzenia Tradycyjnego Zakonu Martynistycznego, przy okazji oficjalnej wizyty Mistrza Prowincji. W spotkaniu brało udział 30 osób.

Nie pamiętam szczegółów dyskusji, ale była dosyć burzliwa. Wielu uczestników zabierało głos. Dyskusja była naprawdę ożywiona.

Rozmowa zeszła na różokrzyżowców z przeszłości i na różne organizacje Różo-Krzyża - kim byli i czego dokonali. Nie chodzi tutaj oczywiście o Różo-Krzyż sam w sobie, ale o osoby, które noszą tytuł R.C. ponieważ doszływ swoim ugrupowaniu do pewnego poziomu tak właśnie nazwanego.

Dyskutowaliśmy z zapałem, ale merytorycznie, aż w pewnym momencie jeden z obecnych poprosił o głos. Była to osoba inteligentna i mająca ciekawe spostrzeżenia. Zaczęła porównywać różokrzyżowców dzisiejszych i tych z przeszłości. Stwierdziła z mocą, że dzisiaj nie ma już takich braci, jak niegdyś.Wtedy różokrzyżowcy byli wspaniali i wielcy. Wybitni. Znali odpowiedzi na pytania, które dziś my zadajemy. Posiadali wielką wiedzę i umiejętności. Mówca cytował różne osoby podając ich imiona i nazwiska. "Prawdziwych różokrzyżowców, takich jak oni, dzisiaj już nie ma." - podsumował gorzko.

Porusszony Mistrz Prowincji poprosił o głos. "Drogi Bracie, i wy drodzy Bracia i Siostry, jeżeli ktoś z was tutaj obecnych nie czuje się w głębi duszy prawdziwym różokrzyżowcem, to proszę niech teraz wstanie i wyjdzie z sali..." - rzekł zdecydowanym tonem.

Nastała głęboka, wypełniona emocjami cisza... Nikt nie wyszedł. Wszyscy chyba staliśmy się wtedy nieco mąrdzejsi.

Lumosis F.R.C.